Nowe informacje w sprawie obozu koncentracyjnego
Niniejszym kontynuuję temat hitlerowskiego obozu koncentracyjnego istniejącego w czasie II wojny światowej w Kaliszu Pomorskim. Najważniejsze ustalenie dotyczące tego tematu to fakt funkcjonowania w naszym mieście obozu mającego status obozu koncentracyjnego – podobozu Ravensbrueck.
Dotychczasowe moje dociekania zawarte są w 2 wpisach poświęconych temu tematowi:
II Wojna Światowa: Obóz Koncentracyjny Kalisz Pomorski
Obóz Koncentracyjny Kalisz Pomorski: dowody rzeczowe
Obóz w Kaliszu Pomorskim nie był tylko z nazwy koncentracyjny – jak niektórzy sugerują. Posiadał szereg cech charakterystycznych odróżniających od zwykłego obozu pracy. Więźniowie mieszkali w specjalnych barakach, teren był otoczony drutem kolczastym pod napięciem, obóz był pilnie strzeżony przez wartowników, prawdopodobnie ginęli tutaj ludzie. Nie było komór gazowych i krematoriów ale to nie jest żaden wyznacznik.
W bieżącym wpisie wykonuję trzecie podejście do tego tematu i prawdopodobnie nie ostatnie. Powodem jest korespondencja wymieniona z Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa (ROPWiM) w Warszawie. Jakiś czas temu wysłałem pismo do tej instytucji z informacjami na temat obozu w Kaliszu i prośbą o przekazanie dostępnych materiałów. Odpowiedź przyszła podpisana przez p. Andrzeja Krzysztofa Kunerta. Nie będę ukrywał, że liczyłem na jakieś konkretne materiały, ale i tak pojawił się nowy trop w tym temacie.
Otóż zostałem odesłany do polskiej książki z 1979 r. pod tytułem: „Obozy hitlerowskie na ziemiach polskich 1939-1945″. Pod hasłem Kalisz Pomorski możemy przeczytać jednoznaczną informację – podobóz obozu koncentracyjnego Ravensbrueck dla mężczyzn. Dodatkowo dowiadujemy się, że w Kaliszu istniały oddziały robocze jeńców polskich i radzieckich obozu w Czarnem – Stalag II B Hamerstein.
Tym samym informacje te potwierdzają moje wcześniejsze przypuszczenia, w jednym z poprzednich wpisów napisałem, że w naszym miasteczku istniał podobóz obozu koncentracyjnego a oprócz tego obozy innego typu – jenieckie, pracy, przesiedleńcze, RAD i być może jeszcze inne.
W obecnej sytuacji można opierać się już nie tylko na materiałach niemieckich ale również polskich. W dalszym ciągu będę jednak uważał, że materiały niemieckie (cytowane w pierwszym wpisie obozowym) są ważniejsze, bo w końcu to był teren Niemiec przed wojną. Poza tym adnotacja w książce odnosi się również do źródeł niemieckich.
Cały czas mam nadzieję, że pojawią się nowe informacje. Dla mnie osobiście ważne w tym temacie jest poznanie prawdy i upamiętnienie tego szczególnego miejsca. Wiele osób próbowało mnie zniechęcić do rozwijania tego tematu, a nawet ośmieszyć i zdyskredytować. Wyznaję w życiu zasadę, że kiedy idę pod prąd to zawsze dojdę do źródła. Na szczęście jest o wiele więcej osób, które traktują temat obozu poważnie.
Korzystając z okazji chciałem podziękować Bogusiowi Magacowi za zainicjowanie kontaktu z ROPWiM w Warszawie poprzez wykonanie telefonu do tej instytucji.
Zwiększa się zainteresowanie tematem obozu w Kaliszu mediów i różnych organizacji. Kilka dni temu udzieliłem wywiadu p. Krzysztofowi Bednarkowi. W dniu jutrzejszym w piątek (04.03.2016 r.) ukaże się artykuł w Głosie Koszalińskim/Głosie Drawska na temat obozu koncentracyjnego w Kaliszu Pomorskim.
I na koniec jeszcze ciekawostka pośrednio związana z tematyką obozową. Prezentuję zdjęcie jeńców wojennych z pierwszych lat wojny, przebywających na terenie naszej gminy. Są to Belgowie i Francuzi wzięci do niewoli i skierowani do pracy w majątku w Dębsku.
Krzysztof Wiśniewski
Zgodnie z zasadą „uderz w stół a widelec podskoczy” – po kolejnej publikacji tematu obozu, kolejny raz rozgorzała dyskusja na Facebooku. Również i tym razem została zdominowana przez młodego i jakże ambitnego historyka (regionalistę) p. Mariusza Garbacza. I tradycyjnie już dyskusja miała momentami charakter dynamiczny. Poniżej prezentuję przebieg dyskusji i niech każdy czytelnik sam wyrobi sobie zdanie na jej temat.
Szanowni Państwo, szacunek dla drugiego człowieka, poszanowanie wartości i przekonań drugiego człowieka, czy też szeroko rozumiana tolerancja, to chyba zbyt dużo jak na dzisiejsze czasy. Nazywam się też Garbacz, a Pan Krzysztof Wiśniewski w mojej ocenie to człowiek z przeogromną kulturą osobistą, człowiek, któremu w wielu kwestiach trudno dorównać. Niewątpliwie, czas wykaże prawdę i obecnie nie ma potrzeby, być może bronienia utraconej reduty. Pokora jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Dziękuję. Janusz Garbacz
Każda wiedza przybliża do poznania prawdy. Nic nie przychodzi łatwo i szybko. Tylko głupiec zniechęca się tym co mówią inni.
Krzysiu, podobnie jak Ty liczyłem na więcej. Można powiedzieć, że odpowiedź Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa rozczarowała mnie. Tym bardziej, że podczas rozmowy telefonicznej usłyszałem sporo ciekawych faktów. Sądzę, że Twoje pismo nie trafiło do właściwego adresata. Postaram się to wyjaśnić.
A tak przy okazji, na przyszłość – odradzam wszelkiego rodzaju dyskusje z impertynentami. Uwagi kierowane pod twoim adresem uważam za obraźliwe. Arogancki sposób prowadzenia dyskusji Twojego rozmówcy, świadczy o braku podstawowych zasad savoir-vivre. Zasady te dotyczą także komunikacji internetowej. Znajomość savoir-vivre’u jest jednym z wyznaczników kultury osobistej człowieka. Nie zawsze najważniejsze jest to, kto ma rację, lecz to, kto ma w sobie więcej pokory. A poza tym, jak ktoś o światopoglądzie krytykującym gdybologię (brawo, mamy autora i pierwszego przedstawiciela nowego światopoglądu), może być zdumiony tym, że próbujesz wyjaśnić (być może) największą, najbardziej skrywaną i tragiczną tajemnicę historii naszego miasteczka.
Definicja światopoglądu: ,,Światopogląd to inaczej pogląd na świat. Odnosi się nie do poglądu dotyczącego jakiegoś wycinka rzeczywistości, lecz do ujęcia całościowego. Stanowi on ogólne pojęcie o świecie, w którym przekonania, wartości i założenia metafizyczne są ze sobą splecione i nadają światu znaczenie, a także ułatwiają przejście od myślenia do działania?.
Krzysiu, wlazłeś z buciorami na poświęconą panu historykowi ziemię. Zderzyłeś się z monopolem racji, którego nadużycie prowadzi najczęściej do histerii. W tym przypadku histerii przed ujawnieniem prawdy. Jakiej? Nie wiem. Dlaczego? Tego można się już domyślać.
Na zakończenie – brawo Janusz!!! Krótko ale dosadnie. Masz rację. Pokora jeszcze nikomu nie zaszkodziła, zresztą tak samo jak porządna lekcja kindersztuby.
Bogusław Magac
Jak wspomniałem wcześniej ocenę poziomu kultury mojego adwersarza pozostawiam czytelnikom. Zresztą nie chodzi tylko o kulturę ale przede wszystkim o poziom merytoryczny i szeroko rozumiany obiektywizm.
Zgadzam się, że na dłuższą metę takie dyskusje nie mają sensu. Jednak jakiś pożytek tych dwóch starć z Facebooka na pewno był. Czytelnicy i mieszkańcy mogą zapoznać się z postawą miejscowych tzw. autorytetów. Wiele osób w rozmowie ze mną odnosiło się do postawy p. Mariusza z poprzedniej dyskusji na FB w sposób bardzo jednoznaczny.
Ale taki jest również cel funkcjonowania bloga. Nie wszystko może być wygładzone. Tutaj w zasadzie mają prawo i powinny ścierać się różne poglądy.
Temat obozu próbowało storpedować wiele innych osób. I pojawia się bardzo ciekawa reguła – im większy związek tych osób z historią oraz oświatą – tym większa krytyka; niestety mało konstruktywna. Słyszałem od jednej osoby, że próbuję wywrócić do góry nogami pozytywne relacje z przedwojennymi mieszkańcami. Od innej znowu, że obozu takiego na pewno nie było bo osoba ta interesuję się historią i na pewno o tym by wiedziała.
Czy zgłębianie tematu obozu ma jakiś związek z weryfikacją naszych dobrych kontaktów polsko-niemieckich? Uważam, że są to 2 różne sprawy. Myślę, że gdyby prawda o obozie była nawet dużo straszniejsza niż sądzimy na chwilę obecną – to nasze wspólne relacje mogły by być głębsze bo oparte na szczerości i prawdzie.
Oczywiście, że uważam zarzuty p. Mariusza za absurdalne. Publikacja z 1979 r. jest dla p. Mariusza kompletnie niewiarygodna, natomiast dr hab. Andrzej Krzysztof Kunert z Rady Pamięci Walk i Męczeństwa odsyła mnie do tej publikacji jako ważnego źródła informacji. Dwóch historyków i 2 kompletnie odmienne interpretacje. Chyba nie muszę pisać, który jest dla mnie większym autorytetem…
Kwestia nazewnictwa – obóz koncentracyjny czy podobóz obozu koncentracyjnego ma znaczenie kompletnie drugorzędne. Również nie ma większego znaczenia – czy więźniowie ginęli od kulki w głowę – czy od wyczerpującej pracy na produkcji i złych warunków socjalno-bytowych. W każdym przypadku powinniśmy pochylić się nad tym tematem i dążyć do poznania prawdy i upamiętnienia tego miejsca.