Zgodnie z zapowiedzią wrzucam temat bezpieczeństwa mieszkańców naszego miasta. Kwestie bezpieczeństwa publicznego nie raz przewijały się na blogu i mają tutaj wysoki priorytet. Tym razem temat będzie związany z szarżami motocykli w samym centrum miasta.

Jeszcze do niedawna problem motocykli typu cross i enduro a także quadów dotyczył terenów leśnych oraz peryferyjnych. Od jakiegoś czasu takie motocykle wjeżdżają do centrum naszego miasta w okolice ul. Świętego Wojciecha, Pocztowej, Sikorskiego i Mickiewicza. I nie jest tutaj problemem sam wjazd takich pojazdów. Problemem jest styl jazdy i zagrożenia z tego wynikające.

Zbyt duża prędkość, jazda na jednym kole, ściganie się i dzikie szarże z pominięciem zasad ruchu drogowego nie są jakąś rzadkością. Takie hałaśliwe i niebezpieczne jazdy mają miejsce kilka razy w tygodniu, najczęściej w godzinach popołudniowych lub wieczornych. Problem narasta co najmniej od dwóch lat i wielokrotnie mi go sygnalizowano.

Także sam osobiście byłem świadkiem takiej dzikiej jazdy w biały dzień – a konkretnie w sobotę około południa w kwartale wokół targowiska miejskiego. Inna znowu sytuacja to motocykle, które agresywnie mnie wyprzedzały na Wolności stając na jednym kole.

Częstotliwość zdarzeń wskazuje, że są to te same pojazdy i osoby. Czują się już tak pewnie, że przystają obok sklepu na ul. Św. Wojciecha i ściągają kaski. W związku z tym mieszkańcy tej okolicy mają pewną wiedzę kim są ci młodzi ludzie.

Takie motocykle wjeżdżają nawet chodnikiem do parku na ul. Mickiewicza gdzie znajduje się jedna z kamer monitoringu miejskiego. Przemieszczają się w stronę plaży miejskiej i oddalają promenadą gdzieś w okolice ulicy Sprzymierzonych.

W tej sytuacji należy zadać pytanie – dlaczego żadne służby (policja i straż miejska) nie zainteresowały się do tej pory problemem i nie podjęły skutecznych działań? Mam informacje od mieszkańców, że były kierowane skargi do straży miejskiej. Mieszkańcy mówią, że wiedzą nawet kto szaleje na tych motorach i twierdzą, że wśród tych osób jest dziecko pracownika urzędu miejskiego.

Jeżeli brak reakcji służb wynika z takich powiązań rodzinnych to byłby prawdziwy skandal. Osobiście chciałbym wierzyć, że tak nie jest. Jeżeli więc nie jest to przeszkodą w działaniu służb to należy zadać pytanie – co tak naprawdę sprawia, że proceder jest ignorowany? Czy tradycyjnie nawał zadań biurokratycznych służb czy standardowo niska rozdzielczość kamer z monitoringu? A może problem ze schwytaniem szybkiego i zwinnego dwukołowca bez tablic rejestracyjnych?

Bodajże w ub. roku na ul. Mickiewicza (na wysokości Podgórnej) miał miejsce wypadek. Dwa motocykle miały kolizję z samochodem osobowym. Okoliczności wskazywały, że mogły się w tym miejscu ścigać.

W opisywanym rejonie miasta mieszka wielu emerytów, osób w podeszłym wieku i poważnie schorowanych. Czy takie osoby idąc w stronę kościoła, targowiska lub sklepu mogą czuć się bezpiecznie? Absolutnie nie. Sprawność ruchowa takich ludzi jest poważnie ograniczona i szansa na odskoczenie w sytuacji najechania takiego szalejącego motocykla nie jest zbyt duża. To samo dotyczy matek z dziećmi kierujących się w stronę parku.

Całkiem niedawno miał miejsce poważny wypadek w nieodległym Stargardzie. Młody kierowca BMW w trakcie nielegalnych wyścigów ulicznych wpadł na chodnik i ranił 6 osób. Służby policyjne obserwowały przygotowania do tej nielegalnej imprezy ale się oddaliły. Konsekwencje były tragiczne. Sprawca wypadku mając 18 lat i maturę przed sobą trafił do aresztu. Grozi mu do 8 lat więzienia. Ale żadna kara nie zwróci zdrowia poszkodowanym.

Dlatego zawsze lepiej zapobiegać. Prewencja, prewencja i jeszcze raz prewencja…. Ale nie będzie skutecznej prewencji jeżeli będziemy udawali, że problem nie istnieje.

 

 

Krzysztof Wiśniewski