Czy powinniśmy bać się uchodźców?
Temat i problematyka uchodźców z Syrii i innych krajów są nam znane głównie z doniesień medialnych. Praktycznie codziennie telewizja bombarduje nas obrazami ogromnej rzeszy uchodźców szturmujących bramy unii europejskiej. Póki co nasz kraj nie jest obiektem docelowym dla tych wędrówek ludów, jednak w niedługim czasie wszystko może się zmienić.
Na ostatniej wrześniowej sesji rady miejskiej można było usłyszeć, że urząd wojewódzki zapytuje gminy o możliwości lokalowe przyjęcia uchodźców. Gmina Kalisz Pomorski na dzień dzisiejszy nie dysponuje takimi lokalami i została udzielona odpowiedź negatywna. Cała sytuacja pokazuje, że problem przyjmowania uchodźców może być o wiele bardziej realny niż nam się wydaje.
Temat uchodźców jest może trochę nietypowy dla niszowego profilu bloga miejskiego. Mimo to podjąłem niełatwe wyzwanie podjęcia tematu. Większość mieszkańców naszego kraju (i naszej gminy również) zastanawia się do jakich zmian mogą takie migracje doprowadzić. Ja tutaj też nie jestem wyjątkiem i myślę często o tym, w jakim kraju i w jakiej rzeczywistości będą żyły moje dzieci oraz wnuki. Dlatego pozwolę sobie na przedstawienie moich prywatnych poglądów w tym temacie. Poglądów zawierających zarówno poważne obawy jak i delikatną nadzieję. A jeżeli mój punkt odniesienia będzie odbiegał od czyjegoś światopoglądu, to niech będzie to przyczynkiem do dyskusji społecznej w tym jakże ważnym i drażliwym temacie.
Może zacznę od tego, że najwięcej nieporozumień i problemów jest związanych z rozróżnieniem pojęcia uchodźca wojenny od imigranta. Ludzka fala przybywająca do Europy to uchodźcy z krajów objętych działaniami wojennymi wymieszani z imigrantami z innych krajów objętych działaniem szeroko rozumianej biedy. Świat tak bardzo się zglobalizował, że dotarcie do Europy z nawet dosyć odległych krajów Azji i Afryki przestaje być problemem nawet dla biednych ludzi. Wg niektórych źródeł przybyszów motywowanych ekonomicznie może być zdecydowanie więcej niż uciekinierów chroniących się przed wojną. Atmosferę niepewności i obaw dodatkowo podgrzewa fakt, że w tym ogromnym tłumie mogą znajdować się bojownicy państwa islamskiego i inni ekstremiści.
Z pewnością Europa powinna przyjąć pod swoje skrzydła tych, którzy uciekają przed wojną. Taki moralny obowiązek ciąży również na naszym kraju. Jest to odpowiedzialność wynikająca z chrześcijańskiego światopoglądu narodów starego kontynentu. Jest to również solidarna pomoc dla narodów nękanych okropnością wojny. I tutaj warto pamiętać, że Polacy wielokrotnie w swojej tragicznej przeszłości znajdowali schronienie przed wojną w innych krajach. W czasie II wojny światowej były to nawet tak egzotyczne kraje jak Iran i Indie.
Z pewnością Europa nie powinna przyjmować wszystkich przybyszów. Dlatego, że fizycznie nie będzie w stanie tego udźwignąć. Polityka szeroko otwartych drzwi dla imigrantów może spowodować, że zostaną zachęcone do przybycia wielkie rzesze z wielkich obszarów Azji i Afryki. W rzeczywistości nie będą w stanie się tutaj pomieścić. Ale są jeszcze inne powody i inne realne zagrożenia.
Tłum imigrantów prący na Europę nie do końca przypomina uciekinierów wojennych. W przewadze są to młodzi mężczyźni, nie najgorzej ubrani. Jednak najbardziej zastanawia roszczeniowa postawa. Przybysze wybierają za cel podróży najbogatsze kraje z wysokim socjalem. Wątpliwości narastają.
Dotykając tematu uchodźstwa i imigracji nie sposób przemilczeć kwestii kultury oraz religii. Obecna fala uchodźców pochodzi z krajów o bardzo odległej dla nas i kulturze i religii. Przyjmuje się, że większa część uchodźców/imigrantów to muzułmanie praktykujący islam. Być może zostanę posądzony o nietolerancję ale widzę z ich strony duże zagrożenie. Nawet jeżeli nie będą należeli do grup radykalnych.
Viktor Orban powiedział niedawno: „Wszystkie państwa mają prawo decydować, czy chcą mieć dużą liczbę muzułmanów u siebie. My nie chcemy i mamy prawo podjąć taką decyzję. Nie podobają nam się konsekwencje istnienia dużych muzułmańskich społeczności, jakie widzimy w innych krajach”.
Patrząc trochę bardziej dalekosiężnie na tę wypowiedź można żywić obawę, że niekontrolowany napływ muzułman może spowodować, że za jakiś czas staniemy się mniejszością we własnym kraju. Istnieje również realne niebezpieczeństwo napięć społecznych i efektu zderzenia cywilizacji. Asymilacja imigrantów muzułmańskich nie jest łatwym procesem i niektóre kraje zachodu mogły się o tym już przekonać. To wcale nie oznacza, że nie powinniśmy pomagać muzułmanom będącym w potrzebie.
W tej sytuacji bardzo zastanawia fakt ucieczki muzułman właśnie do odległej Europy o chrześcijańskich korzeniach. Dlaczego nie uciekają do bajecznie bogatych i dużo bliższych krajów muzułmańskich, takich jak Arabia Saudyjska, Katar i inne? Dlaczego te kraje nie udzielają pomocy swoim współbraciom? Wydaje się raczej logiczne, że chrześcijanie z Syrii i Iraku powinni emigrować w kierunku Europy, natomiast muzułmanie powinni ciągnąć do swoich. Niestety tak nie jest. Teoria zdobywania Europy dla islamu przez zasiedlenie staje się faktem. Być może zmierzają do Europy jak do swoich, bo w końcu duże społeczności funkcjonują tu od lat.
W Polsce w zależności od sondażu nawet 90% procent społeczeństwa jest przeciwna przyjmowaniu uchodźców. Ludzie mają poważne obawy i mają w sumie prawo do takich zachowań. Rolą struktur państwowych i europejskich jest oddzielenie uchodźców od imigrantów i cofnięcie z powrotem tych drugich, nawet jeżeli będzie to przytłaczająca większość. Niestety mleko się już rozlało. Niemcy i inne kraje dały przykład przyjmowania przez otwarte drzwi wszystkich jak leci. W związku z tym Polacy mają wątpliwości czy gruntowna weryfikacja spotka tych, którzy trafią do naszego kraju.
Sama Unia Europejska wykazuje się dużą bezradnością i jak na razie nie ma pomysłu na rozwiązanie problemu. Dotychczasową receptą na niekontrolowany napływ jest niekontrolowane przyjmowanie uchodźców i imigrantów. Postawa USA jest zupełnie inna. Kraj zbudowany na fundamencie emigracji i uznawany za ostoję demokracji stwierdził, że przyjmie tylko kilka tysięcy uchodźców z Syrii. Dlaczego tak mało? Bo służby specjalne nie są w stanie zweryfikować większej liczby. A więc bezpieczeństwo wewnętrzne postawiono na pierwszym miejscu. W Stanach sito imigracyjne było zawsze bardzo gęste, do tego stopnia, że nawet Polacy do dzisiaj muszą starać się o wizę. Liberalna Europa mocno krytykuje Węgry za postawienie płotu w celu ochrony granic, natomiast w Stanach takie bariery funkcjonują od wielu lat na granicy z Meksykiem.
Bliski Wschód był zawsze beczką prochu ale to właśnie USA i inne kraje zachodu w ostatnim czasie ją podpaliły. I w tym kontekście można mówić o umywaniu rąk przez supermocarstwo. Zaczęło się od inwazji w Iraku i obaleniu Husajna. Potem była arabska wiosna, i rewolucje w Tunezji i Egipcie, upadek Kadafiego w Libii, no i w końcu Syria. Inwazja w Iraku nie miała żadnych podstaw i oparta była fałszywych tezach – do dzisiaj nie znaleziono tam broni masowego rażenia. Nasz kraj miał również udział w tej kontrowersyjnej misji. W wyniku tych działań obalono kilku dyktatorów i próbowano wprowadzić demokrację. Niestety nie udało się. Konsekwencją są walki antagonistycznie nastawionych frakcji muzułmańskich. Chrześcijanie i inne mniejszości są masowo mordowani. Miliony ludzi tracą dach nad głową. Chaos, śmierć i zniszczenie triumfują.
Okazuje się, że rządy dyktatorów w tych krajach były jakąś gwarancją względnej stabilizacji. W Iraku za Husajna chrześcijanie mogli funkcjonować, natomiast po jego obaleniu zostali zdziesiątkowani – zabici lub uciekli. W Egipcie z powrotem rządzi twardą ręką wojsko. W Syrii rząd USA wspiera rebeliantów przeciwko dyktatorowi Asadowi. Warto dodać, że rebelianci syryjscy to muzułmanie. Jednak w wyniku wojny do głosu dochodzi totalnie skrajne ugrupowanie – państwo islamskie ISIS.
Uciekający stamtąd chrześcijanie syryjscy twierdzą, że Asad był jedynym gwarantem ich bezpieczeństwa. Daje do myślenia, prawda?
Poważne obawy Polaków dotyczą ryzyka wzrostu zagrożenia terroryzmem jak również wzrostu samej przestępczości. Różne statystyki mówią o wzroście różnych zdarzeń kryminalnych w krajach takich jak Szwecja, Francja, Wielka Brytania i inne. Jeden z najgorszych procederów ujawnionych w ostatnim czasie dotyczy miasta Rotterham właśnie w Wielkiej Brytanii. Azjatyckie gangi w tym mieście molestowały, gwałciły i zmuszały do prostytucji małe angielskie dziewczynki. Proceder trwał długie lata i ujawniono ponad 1000 takich przestępstw tylko w tym 100-tysięcznym mieście. Skandal na tym się nie kończy. Służby policyjne było bierne i opieszałe w działaniu. Powód zasadniczy – obawiano się posądzeń o rasizm i nietolerancję. Jeżeli ktoś uważa że islam nie ma żadnego związku z takimi zdarzeniami to warto posłuchać głosu jednego z duchownych muzułmańskich w Europie. Według niego Europejki same prowokują do gwałtu bo nie zakrywają ciała! Co więcej małżeństwa z 9-letnimi dziewczynkami w niektórych krajach muzułmańskich są prawnie dozwolone!
I tutaj kłania się europejska tzw. poprawność polityczna. W imię źle pojmowanej tolerancji zaczyna się akceptować bardzo złe rzeczy, włącznie z drastycznymi przypadkami łamania prawa. Podobno w Szwecji w przypadku popełnienia przestępstwa nie można publicznie mówić, że sprawca był muzułmaninem (w sytuacji gdy był nim naprawdę), bo jest to uznawane za przejaw nietolerancji i dyskryminacji religijnej. Czy prawo europejskie zaczęło już działać przeciwko samym Europejczykom? Jeżeli tak to znaczy, że instynkt obronny i samozachowawczy narodów został zatracony.
Polityka otwartych drzwi dla imigrantów to nie są tylko ostatnie decyzje p. kanclerz Merkel. Taka polityka jest uprawiana przez europejski zachód już od kilkudziesięciu lat. W Niemczech przyczyną przyjmowania muzułmańskiej (i nie tylko) imigracji był brak rąk do pracy, we Francji, Holandii i Wielkiej Brytanii zobowiązania wobec byłych kolonii, natomiast w Szwecji i Norwegii postawiono na multikulturowy eksperyment społeczny. Niekontrolowany napływ imigrantów może być historycznym błędem tych krajów. Przekonają się o tym zapewne dopiero następne pokolenia, a kto wie może nastąpi to o wiele szybciej. Bardzo się cieszę, że mieszkam w takim kraju jak Polska. Cały czas mamy szansę nie popełnić takiego błędu.
Wywieranie presji przez niemieckich polityków na Polskę, Węgry i inne kraje nie jest obiektywne. Wypomina się udzielanie pomocy Polakom w przeszłości i posądza się nas o brak solidarności. To prawda, Polska nie do końca solidaryzuje się z niekontrolowanym przyjmowaniem wszystkich przybyszów z wszystkich krajów. Ale to nie jest to samo co solidarna pomoc dla będących w prawdziwej potrzebie.
Odpowiadając na pytanie zadane w tytule – nie powinniśmy się bać uchodźców wojennych. Nawet jeżeli pochodzą z bardzo odległych krajów i kultur. Naszym obowiązkiem jest niesienie pomocy takim ludziom.
Natomiast powinniśmy obawiać się nieodpowiedzialnej polityki naszych przywódców, tak samo jak bierności w działaniu. Konsekwencją błędnych decyzji polityków jest niekontrolowany napływ imigrantów do Europy. I takiego niekontrolowanego zjawiska mamy prawo się obawiać. Sytuacja nie jest ani prosta ani przejrzysta.
Jeżeli za jakiś czas spotkamy na naszej drodze uchodźców lub imigrantów to pomimo obaw warto pamiętać o potrzebie udzielenia wsparcia i okazania chociażby minimum życzliwości.
Krzysztof Wiśniewski
Komentarze
Czy powinniśmy bać się uchodźców? — Brak komentarzy
HTML tags allowed in your comment: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>