Komentarze

Jesienne rozważania nad kiszonym ogórkiem (jeziorowym) — 4 komentarze

  1. Fajny kawałek historii, fajne przemyślenia, no i fajnie,że pojawiają się nowe wpisy i jeszcze fajniej, że przybywa nas po stronie komentujących. Ale do rzeczy. Na dobry początek, aby zachęcić do kolejnych komentarzy odniosę się krótko do ostatniego zdania, posługując się cytatem:
    ,,Można mieć wszystko. Po prostu nie można mieć wszystkiego jednocześnie”. Oprah Winfrey.
    Kto to zrozumie będzie bliżej znalezienia na tak postawione pytanie odpowiedzi. Droga jednak pod górę i wyboista, no i oczywiście trzeba chcieć.
    Tak naprawdę potencjał jest, trzeba go tylko umiejętnie wykorzystać.
    Jak? Jeszcze nie wiem.

  2. Wstęp: To pięknie, że powstał blog na temat mojego miasteczka, które mam głęboko w pamięci, i którego rozwój leży mi na sercu. Gratuluję Autorowi. Co więcej, komentarze mają pochodzić od znanych z nazwiska osób, co znaczy, iż warto tu pisać, bo nie będzie anonimowego „szczucia”, które gdy jest bezkarne, szerzy się tak samo na całym świecie.
    Uwagi: Bad und Luftkurort Kallies przyciągał turystów gównie swoim chwytem marketingowym – ceremonią szlifowania charakterów na Schleifsteinie, a nie czystymi wodami, czy powietrzem. Nad Bobrowem Wielkim dymił i huczał wtedy tartak parowy Wittchowa (obok Starego Cmentarza) oraz dudniła fabryka wyrobów betonowych Abrahama (za Miejską Plażą). Nad Bobrowem Małym funkcjonowała duża garbarnia (na końcu ul. Krzywoustego), a obok farbiarnia, skąd ścieki płynęły wiadomo gdzie. W końcu do Jeziora Młyńskiego. Tu dodatkowo odprowadzała ścieki rzeźnia (jej resztki stoją przy stacji Orlen) oraz piekarnia i wytwórnia lemoniady oraz rozlewnia piwa (na rogu ul. Drawskiej i Świerczewskiego).
    Lasów też wokół miasta nie było, lecz gołe pola. Wzgórza, w tym Russenberge (za stadionem) i Klickenberge (z lewej strony drogi do Suchowa) , dopiero zalesiano, dlatego roztaczały się stamtąd tak rozległe widoki.
    Zakończenie: Spacerując niedawno nad kaliskimi jeziorami, w tym moim ulubionym – Młyńskim, z radością ciszyłem się jego dziś czystą i pachnącą wodą. Zagospodarowanym Stadionem Miejskim oraz otoczeniem.
    Trudno nie wyrazić uznania dla radych i burmistrza za doprowadzenie tego jeziora do naturalnej czystości. Podobnie jak za piękny most nad rozlewiskiem Drawicy (za Pałacem) oraz iście europejską, nową przystań nad Bobrowem Wielkim.
    Myślę, iż na wszystko nadejdzie czas. Jest Jarmark Ogórkowy. Czas teraz wykorzystać marketingowo obrzęd Szlifowania Charakterów, a potem pokazać turystom miasto z kościelnej wieży oraz ten – dziś skryty i milczący – najpiękniejszy zabytek: dzwon Fryderyka Wielkiego.

  3. Witam Panie Bogumile w gronie komentatorów mojego skromnego bloga. Teoria dotycząca głównej przedwojennej atrakcji turystycznej Kalisza Pomorskiego – przepięknych wzgórz kaliskich jest moją prywatną teorią, jednak mam do niej stosunek mocno osobisty i wręcz emocjonalny. Biegałem po tych górkach jako dzieciak, byłem również przez 12 lat leśniczym dokładnie na tym terenie. Za każdym razem zaskakiwała mnie rzeźba tego terenu oraz niezliczona ilość nieodkrytych ścieżek, dróżek i szlaków. Miejsce jest bardzo urokliwe i niepowtarzalne i z pewnością posiada bardzo duży potencjał do uprawiania turystyki pieszej i rowerowej, będącej namiastką turystyki terenów podgórskich.
    Jeżeli chodzi o przedwojenny Kamień Szlifierski i współczesnego Ogórka to widzę bardzo dużą analogię 🙂
    Mam nadzieję, że będzie Pan zabierał głos w tematach związanych nie tylko z historią naszego pięknego miasteczka.
    Pozdrawiam.

  4. Wzgórza nad Kaliszem Pomorskim, zwłaszcza te od strony północno-zachodniej (czyli między drogą do Drawska a drogą na Szczecin) to faktycznie piękne, spacerowe tereny o bardzo urozmaiconej rzeźbie.
    Mamy tam i potężne grodzisko Burgwall wraz z jeziorkiem Syrenim, i jeziorko Głupców (z wyspą), i głębokie mokradła za Nowym Cmentarzem, gdzie niegdyś sięgała zatoka jeziora Młyńskiego, i stromą górę (tzw. Stumetrówkę) gdzie przed wojną zbudowano tor saneczkowy. Po zboczach Russenberge wiją się dawne ścieżki spacerowe z resztkami kamiennych schodów. A szlak prowadzący po ich wierzchołkach obsadzono, także przed II wojną, szpalerami dębów.
    Z pewnością warto byłoby te ścieżki odnowić, ale leżą one na działkach Nadleśnictwa, nie Gminy. Nadleśnictwo urządziło już wprawdzie jeden punkt widokowy nad Stadionem Miejskim, ale tylko w połowie zbocza. Marzy mi się taki punkt na szczycie tych wzgórz. By widoku nie przesłaniały drzewa, wystarczyłaby niezbyt wysoka, drewniana wieża obserwacyjna.
    Przy okazji: przed budynkiem Nadleśnictwa przy ul. Dworcowej mamy pomnik poświęcony Janowi Pawłowi II, ale brakuje tu informacji o przepięknym przełomie Drawicy, znajdującym się na tyłach tego budynku, może 200 metrów dalej. Tam, gdzie do roku 1945 działał młyn wodny należący do frau Augustin, a potem długo jeszcze stały zabudowania gospodarcze, wykorzystywane przez kaliskiego Nikifora, jakim była niewątpliwie kobieta, zwana Rózią.
    Natomiast chwała Nadleśnictwu, że do jeziorka Głupców prowadzi z ul. Szczecińskiej ścieżka dydaktyczna. Podobna prowadzi z ul. Suchowskiej (za Schleifsteinem) w kierunku grodziska Burgwall, ale omija go przy jeziorku Syrenim i tablice informacyjne nie wspominają o tym grodzisku (jednym z najpotężniejszych na Pomorzu) ani słowem.

Dodaj komentarz

HTML tags allowed in your comment: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>