Opowieść o Piastach z Alei Piastów
Bieżący wpis będzie poświęcony historii bardzo ciekawego i ważnego miejsca w naszym mieście. Ciekawego z tego powodu, że był to jakiś zalążek miasta sprzed lokacji w 1303 r. I zarazem bardzo ważnego, bo związanego z okresem zasiedlania tych terenów przez Piastów wielkopolskich jeszcze w XIII w. Niestety stanowisko jest bardzo słabo poznane i w społeczeństwie nie ma większej świadomości jego unikalności. Dlatego widzę potrzebę rozpropagowania tego intrygującego tematu. Tym bardziej, że wątek polskości tych terenów jest często marginalizowany.
Miejscem tym jest półwysep nad jeziorem Młyńskim, przylegający do ul. Chrobrego. Nieistniejąca już droga prowadząca do dawnej przetwórni ogórków na półwyspie nosi dumną nazwę Aleja Piastów. Na współczesnych planach miasta taka nazwa ulicy jest w dalszym ciągu aktualna. Obecnie teren porośnięty jest chaszczami, pośród których można dostrzec fragmenty piwnic i fundamentów. Kilka okazałych drzew, głównie buków to niemi świadkowie ciekawszej historii tego miejsca.
Przetwórnia ogórków kiszonych metodą tradycyjną w beczkach zatopionych w jeziorze to historia powojenna. Ogórki były przetwarzane na potrzeby wojska. Zakład powstał gdzieś w latach 60-tych ubiegłego wieku. We wcześniejszych latach powojennych mieściła się tutaj nawet remiza strażacka. Rówieśnicy mojego pokolenia pamiętają zapewne, że największe okonie brały na wędkę właśnie na zatapialni w pustych beczkach leżących gdzieś na dnie jeziora. Ale w okresie największego rozkwitu przetwórni okonie oraz inne gatunki ryb mogły wypływać na powierzchnię wody brzuchem do góry. Zakwaszenie wody w jeziorze było bardzo silne.
Budynki wykorzystane na przetwórnie były przed wojną całkiem okazałym kompleksem kulturalnym pisanym przez duże K. Cały obiekt nosił nazwę Restaurant Schlosswall. Z przedwojennych widokówek możemy odczytać, że znajdowały się tam: sala koncertowa, teatralna oraz taneczna, cukiernia i restauracja; w późniejszym czasie także sala kinowa. Istniała nawet muszla koncertowa, która przetrwała wojenną zawieruchę. W obiekcie występowali artyści z teatrów, opery i filharmonii ze Szczecina.
Widownią byli turyści masowo przyjeżdżający do Kalisza, który miał wtedy renomę kurortu spacerowego i kąpieliska (Bad und Luftkurort Kallies). Nieprawdopodobne? A jednak prawdziwe. Takich obiektów było w przedwojennym Kallies dużo więcej. Na terenie obecnego boiska Liceum Ogólnokształcącego istniała Restauracja Bellevue, która pełniła podobnie funkcję sali koncertowej. Ponadto w mieście funkcjonowało wiele hoteli oraz restauracji. I właśnie na zgliszczach restauracji Schlosswall powstała przetwórnia ogórków.
Dla rozważań o półwyspie kluczowe znaczenie ma nazwa „Restaurant Schlosswall”, którą należy przetłumaczyć jako Restauracja Wał Zamkowy. Kaliski zamek zwany pałacem Wedlów znajduje się w zupełnie innym miejscu, jednak nazwa restauracji nie jest przypadkowa. Dlatego, że przypuszczalnie w tym właśnie miejscu stał pierwszy zamek rycerski w Kaliszu Pomorskim.
Niezwykle ważnym dowodem jest rycina Daniela Petzolda z panoramą miasta. Jest to bardzo mało znany dokument w przeciwieństwie do popularnej ryciny Mateusza Meriana. Rycinę Meriana można obejrzeć w holu na parterze pałacu Wedlów, lub w jednym z poprzednich moich wpisów na blogu. I tak jak Merian przedstawia miasto od strony wschodniej, tak Petzold uwiecznił widok miasta od zachodu.
Dzisiejszy półwysep był w tamtym czasie wyspą na jeziorze Młyńskim. Droga biegnąca po grobli obok jeziora to droga do Suchowa. Nazwa wyspy brzmi „Schloss Werder”, czyli „wyspa zamkowa” (zdjęcie numer 3 poniżej). Jest to bardzo silny argument przemawiający za lokalizacją pierwszego zamku w tym właśnie miejscu. Także z punktu widzenia strategiczno-obronnego było to idealne miejsce dla warowni.
Rycina została wykonana na początku XVIII wieku. Autor opisał słownie tylko 5 miejsc na panoramie. Wynika z tego, że wyspa zamkowa była ważnym miejscem i świadomość istnienia zamku w tym miejscu nie uległa zapomnieniu przez 5 stuleci. Nie uległa również zapomnieniu na początku XX wieku, skoro kompleks restauracyjny nawiązuje do niej swoją nazwą.
W monografii Kalisza Pomorskiego autorstwa Grzegorza Jacka Brzustowicza pod tytułem „Rycerze i Młyn Szlifierski” możemy przeczytać, że istnieją dokumenty potwierdzające funkcjonowanie pierwszego zamku, którego właścicielem był polski rycerz Janusz Kenstel. Autor sugeruje, że zamek Wedlów był postawiony w innej lokalizacji. Jest to sugestia jak najbardziej zgodna z moimi dociekaniami. Z drugiej strony jest zastanawiające, że autor nie dostrzegł tak oczywistej wskazówki w panoramie Petzolda. Zapewne analizował wyłącznie panoramę Meriana, co zresztą wynika z lektury książki.
Na Rycina Petzolda możemy zauważyć mnóstwo innych interesujących szczegółów. Otóż zamek Wedlów jest zniszczony z widocznym podpisem „Ruinierter Schloss” – zrujnowany zamek (zdjęcie numer 4 powyżej). Kościół górujący nad miastem to kościół średniowieczny, który spalił się wraz z całym miastem w 1771 r. Widoczna jest też trzecia brama miejska od strony Suchowa na obrazku numer 3, opisane są też 2 pozostałe bramy. Na rycinie nie ma już murów miejskich, które były bardzo dobrze widoczne na panoramie Meriana. Jeżeli obecny półwysep w tamtym czasie był wyspą to oznacza, że jezioro sięgało znacznie głębiej w stronę śródmieścia. Prawdopodobnie aż do obecnej ulicy Chrobrego.
Po burzliwym okresie transformacji po upadku komuny budynki na półwyspie ulegały stopniowemu niszczeniu. Miasto pozbyło się gruntu, który został przekazany w prywatne ręce. Chodziły kiedyś słuchy, że powstanie tam ośrodek wypoczynkowo-rehabilitacyjny. Plany były ambitne, ale skończyło się na podzieleniu gruntu na działki pod budownictwo jednorodzinne. Część działek została sprzedana, nawet powstaje już pierwszy budynek.
Teren półwyspu prawdopodobnie nie był nigdy badany przez archeologów. Wykupienie i zabudowanie wszystkich działek pewnie wykluczy takie działania w przyszłości. Dlatego sugeruję wszystkim inwestorom aby na etapie kopania pod fundamenty spróbować przeszukać teren jakimś wykrywaczem. Wywiezienie jakichkolwiek pamiątek wraz z ziemią z wykopu będzie nieodwracalną stratą. Natomiast każde znalezisko z okresu władania tym terenem przez wielkopolskich Piastów będzie wielką sensacją.
Uważam, że jest niepowetowaną stratą pozbycie się przed laty przez miasto tak ważnego i atrakcyjnego gruntu. Była to decyzja pod każdym względem nieprzemyślana. Miejsce idealnie nadawało się na jakże potrzebny parking dla imprez masowych organizowanych na stadionie oraz dla gości udających się na cmentarz. Z pewnością mogło by pełnić wiele innych funkcji.
Mogę żywić również nadzieję, że nie wszystkie działki pomiędzy Urzędem Miejskim a pałacem Wedlów zostaną skomercjalizowane. Jeszcze jest szansa na wykorzystanie części z nich dla ważnych celów publicznych.
W przededniu święta niepodległości możemy zastanawiać się nad polskością Ziem Zachodnich. W lutym w rocznicę wkroczenia wojsk radzieckich mówi się już nawet o rocznicy zdobycia Kalisza Pomorskiego. Jest faktem, że przez długie stulecia były to tereny niemieckie. Jak również to, że pobliski Mirosławiec i Wałcz przed zaborami należały do Polski. Moim skromnym zdaniem tereny takie jak gmina Kalisz Pomorski zostały faktycznie zdobyte przez Armię Czerwoną, jednak wielu Polaków przebywających tutaj na przymusowych robotach może mówić o prawdziwym wyzwoleniu. I warto o tym pamiętać, jak również o namacalnej polskiej historii średniowiecznej na tych terenach.
Z kart historii dowiadujemy się, że polskie osadnictwo nazwijmy to chrześcijańskie pojawiło się tutaj jako pierwsze. Władanie polskich książąt na tym terenie trwało prawie 100 lat – prawie cały wiek XIII. Zakończyło się wraz ze śmiercią Przemysła II w 1296 r. Wkrótce po tym zdarzeniu Piastowie zostali wyparci przez Brandenburczyków, którzy zburzyli polski zamek i postawili swój w miejscu wiadomym. Warto też wiedzieć, że Polacy i Brandenburczycy nie zasiedlali terenów bezludnych. Na Pomorzu żyli Pomorzanie (Wieleci), czyli słowiańskie plemiona pogańskie. Zasiedlanie tych terenów przez Polaków czy też Brandenburczyków było ekspansją militarną i na pewno miało charakter podboju. Za jakiś czas napiszę o jeszcze starszym obiekcie osadniczym z okolic Kalisza, czyli o grodzisku wczesnośredniowiecznym z I-go tysiąclecia naszej ery.
I jeszcze kilka uwag na temat nazewnictwa samych ulic. Na aktualnych mapach urzędowego Systemu Informacji Przestrzennej ulica Chrobrego wykazywana jest błędnie jako Aleja Piastów. Pomijając ten fakt muszę z dużym uznaniem odnieść się do powojennego nazewnictwa ulic w tym rejonie miasta. Napisałem kiedyś, że pierwsi zarządcy miasta mieli duży rozmach oraz wizję w kwestii nazewnictwa ulic. Droga prowadząca na półwysep została nazwana Aleją Piastów a sąsiednie ulice to Chrobrego i Krzywoustego. Jest wręcz nieprawdopodobne, że w tamtych niełatwych powojennych czasach posiadano taką głęboką wiedzę i świadomość historyczną.
Zasiedlanie Kalisza Pomorskiego w XIII w. przez Piastów wielkopolskich ma bezpośredni związek z nazwą miasta. Ród rycerski Kenstelów były spokrewniony z książętami z Kalisza nad Prosną, zwanego Kaliszem Wielkopolskim. Jedna z pierwszych znanych nazw miasta z 1310 r. brzmi Novo Kalis, czyli Nowy Kalisz. Późniejsza nazwa wiele razy ewoluowała, jednak większość form nawiązuje do nazwy Kalisz. Dwie ostatnie przedwojenne nazwy miasta Callies i Kallies to formy zniemczone.
Panorama Petzolda pochodzi ze zbiorów p. Bogumiła Kurylczyka, dzięki którego uprzejmości została udostępniona na blogu. Kilka cennych sugestii ze strony p. Bogumiła miało niewątpliwy wpływ na ostateczny kształt tego wpisu. Zdjęcia z przetwórni ogórków pochodzą ze zbiorów p. Bartczak i zostały udostępnione przez Urząd Miejski w Kaliszu Pomorskim. Zdjęcia przedwojenne pochodzą ze zbiorów p. Krzysztofa Dobosza. Wymienionym osobom oraz instytucjom dziękuję za pomoc.
Krzysztof Wiśniewski
Komentarze
Opowieść o Piastach z Alei Piastów — Brak komentarzy
HTML tags allowed in your comment: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>