Czy nowe przepisy o wycince drzew faktycznie takie złe?
Od stycznia tego roku obowiązują nowe przepisy dot. wycinki drzew na prywatnych posesjach. Zmiany mają radykalny charakter, bo właściciel posesji może obecnie prowadzić wycinkę bez zezwolenia. Widać gołym okiem, że obywatele korzystają ze zmian i takich wycinek jest więcej niż w poprzednich latach. Jednak o wiele bardziej niż dźwięk pilarek słyszalny jest zgiełk medialny związany z tym tematem. Niektóre media wieszczą rzeź i zagładę drzew, jak Polska długa i szeroka.
W tym miejscu warto przypomnieć jak absurdalne były poprzednie przepisy. Obywatel był zdany na niełaskę urzędnika a przypadki wycinki bez zezwolenia kończyły się naliczaniem astronomicznych kwot sięgających milionów złotych. Drzewa były wbudowywane w obiekty lub powolnie uśmiercane poprzez podlewanie solanką. Ochrona środowiska nie zezwalała na usuwanie śmiertelnie niebezpiecznych drzew dla kierowców z poboczy dróg – nawet krajowych. Mnożyły się patologie.
Temat poruszałem dokładnie 3 lata temu we wpisie Drakońskie opłaty i kary za wycięcie drzewa w Polsce. Był to jeden z pierwszych tekstów w polskiej przestrzeni informacyjnej poruszający ten właśnie problem. Został podchwycony przez media a fraza „drakońskie kary za wycięcie drzewa” zaczęła żyć swoim życiem. Jak do tej pory jest to najpoczytniejszy tekst na blogu kaliszpomorski.eu Nowelizacje przepisów w 2015 r. nie przyniosły większych zmian. Temat kontynuowałem w kolejnym wpisie Opłaty i kary za wycięcie drzewa w dalszym ciągu absurdalnie wysokie. Po wydarzeniach ostatnich miesięcy czuję się niejako wywołany do tablicy w celu zajęcia stanowiska.
Otóż uważam, że zachowanie niektórych mediów jest typowym przykładem przewrotności w drażliwej społecznie materii, jaką jest niewątpliwie szeroko rozumiana ekologia. Oliwą dolewaną do ognia są zdjęcia i filmy przedstawiające pniaki i ścięte kłody. Jedno ze zdjęć przedstawiające martwą wiewiórkę w dziupli rozciętej pilarką stało się jakimś symbolem, na podstawie którego ukuto chwytliwe hasło „Lex Szyszki”.
Moim skromnym zdaniem zmiany w prawie uchwalone przez parlament – a powiązane tak bardzo przez media z ministrem Janem Szyszko – poszły w dobrą stronę. Piszę to jako leśnik, przyrodnik, miłośnik grubych i starych drzew a także jako obywatel i właściciel działki mieszkaniowej. Dzięki wprowadzeniu nowych przepisów obywatel może suwerennie dysponować swoją działką zgodnie z prawem własności.
Jeszcze niedawno te same media oburzały się skutkami szkód i wypadków jakie powodują wyrywane i łamane drzewa w trakcie huraganów i trąb powietrznych w Polsce. Po zwaleniu się drzew na wycieczkę na ścieżce w Ojcowskim Parku Narodowym ruszyły procedury szukania winnych. Ale teraz już media o tym nie pamiętają. Ważne, że jest możliwość dowalenia komuś, np. ministrowi środowiska.
Biedna wiewiórka warszawska jest symbolem medialnej bezpardonowej walki, ale również stosowania jawnej manipulacji faktami. Drzewo będące domem wiewiórki nie zostało wycięte ale usunięto w grudniu(!) złamany konar, który spadł wcześniej na samochód. Nie miało to absolutnie nic wspólnego z działaniami po zmianie przepisów. Urzędnicy z Ochoty w grudniu usuwali zagrożenie. Nikt nie wie skąd po 3 miesiącach znalazła się tam martwa wiewiórka. Istnieją nawet przypuszczenia, że ktoś wiewiórkę tam podrzucił. Ale przekaz w eter już poszedł – przez okrutnego ministra uśmiercono bardzo sympatyczne zwierzątko…
Proszę zauważyć, że akcja wycinania drzew ma miejsce w przewadze na prywatnych posesjach, które są sklasyfikowane jako działki budowlane. Obywatel powinien mieć prawo decydowania czy w bezpośrednim otoczeniu domu będą rosły niebezpieczne rosochate topole, czy też może je wytnie i posadzi magnolie i żywotniki, czy też wysieje tylko trawę i będzie kosił czysty trawnik. Państwo powinno chronić drzewa w lasach, zadrzewieniach oraz parkach i jak na razie dobrze się z tego obowiązku wywiązuje. Lesistość Polski wynosi ok. 30% i cały czas konsekwentnie się zwiększa.
Czy nie ma żadnego problemu z wycinką drzew po zmianie przepisów? Zastanawiając się nad odpowiedzią na to pytanie dochodzę do wniosku, że społeczeństwo być może trochę nie dorosło do pewnej samodzielności w działaniu. Jednak w wolnym państwie zasada poszanowania własności prywatnej powinna pełnić funkcję nadrzędną.
Niewątpliwie wiewiórki jest szkoda. W przypadku podejrzenia zasiedlenia drzewa osoby odpowiedzialne za prace ścinkowe powinny zawsze wykazywać największą ostrożność. Jednak takie wypadki zdarzają się, zarówno przy pracach w lesie jak i w parku.
W ubiegłym roku w jednej ze szkół niezbyt oddalonych od mojego miejsca zamieszkania wycinano żywotniki. Był to maj lub czerwiec, czyli okres lęgowy dla ptaków. Odpowiedni organ wydał decyzję na wycinkę w tym terminie. W efekcie zniszczono dziesiątki gniazd a setki piskląt padło łupem miejscowych kotów. Niektórzy nauczyciele oraz mieszkańcy byli tym faktem mocno zbulwersowani. Żadne media się sprawą nie zainteresowały, a może powinny…
Ważnym elementem w całej zielonej układance są zasady prowadzenia zieleni w miastach. Sadzenie odpowiednio niskich i gęsto ulistnionych gatunków drzew i krzewów rozwiązuje wiele problemów. Właściwie dobrane gatunki lepiej spełniają swoje funkcje i nikomu nie przeszkadzają. Natomiast przypadkowo rosnące wybujałe gatunki zawsze będą stanowiły większy kłopot i zagrożenie.
W najbliższych tygodniach nastąpią kolejne zmiany w obowiązujących przepisach. Osoba fizyczna w dalszym ciągu będzie mogła dokonać wycinki bez zezwolenia ale będzie potrzebne zgłoszenie. Pojawią się inne obostrzenia czasowe blokujące wycinki prowadzone przez osoby fizyczne pod inwestycje i developerów. Jeżeli były jakieś luki – to dobrze, że są szybko usuwane.
Krzysztof Wiśniewski
Ciekawy wątek dyskusyjny pojawił się również na profilu Facebookowym bloga. Niestety nie wszystkie funkcje integrujące działają poprawnie i dlatego wrzucam skan dyskusji z FB:
