II Wojna Światowa: Obóz Koncentracyjny Kalisz Pomorski
Niniejszym otwieram temat historyczny, który w dalszym ciągu pozostaje nieodkryty i zamknięty. W roku bieżącym obchodzimy 70-tą rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego i również w tym roku mija 70 lat od powstania obozu koncentracyjnego w Kaliszu Pomorskim. Niestety żadnych obchodów z tego powodu nie będzie, gdyż w świadomości historycznej naszej lokalnej społeczności wiedza dotycząca tego tematu z okresu II wojny światowej jest zbliżona do poziomu zerowego.
W polskich materiałach dostępnych w internecie jest bardzo mało informacji na ten temat, natomiast dużo więcej można znaleźć na stronach niemieckich i będę je traktował jako informacje źródłowe. Rozważania dotyczą obozu zlokalizowanego na rogatkach miasta – w części zwanej Duża Stacja, w lesie na wylocie ulicy Wrocławskiej (droga wojewódzka do Choszczna). W obiegowej opinii starszych mieszkańców miejsce to nazywane jest jako obóz pracy i fabryka amunicji (broni).
Jednakże wszystkie niemieckie źródła zgodnie podają, że nie był to zwykły obóz pracy ale hitlerowski obóz koncentracyjny (obóz zagłady). W dużym niemieckim opracowaniu „Der Ort des Terrors: Geschichte der nationalsozialistischen Konzentrationslager” Tom 4, Kalisz Pomorski jest wymieniany jako Konzentrationslager Kallies in Pommern. Informacja jest wręcz sensacyjna, gdyż jak powszechnie wiadomo – z powodu braku rąk do pracy w czasie wojny obozy pracy na terenie Niemiec były zlokalizowane praktycznie wszędzie, jednak na terenie obecnego województwa zachodniopomorskiego istniały prawdopodobnie tylko 4 obozy posiadające status obozu koncentracyjnego (Police, Chojna, Kluczewo i Kalisz Pomorski).
Z zawartych informacji dowiadujemy się, że obóz założono wiosną 1944 roku i zlikwidowano w styczniu 1945 r. Obóz w Kaliszu był filią owianego złą sławą obozu Ravensbrueck (obóz dla kobiet, w którym zginęło 92 tysiące kobiet oraz dzieci i gdzie przeprowadzano na więźniarkach brutalne eksperymenty medyczne). Czytamy, że obóz w Kaliszu Pomorskim składał się z 6 do 8 baraków, w których przebywało 500 do 1000 więźniów, pilnowało ich 15 do 20 SS-manów. Kolejna sensacyjna informacja mówi o tym, że więźniowie byli zatrudnieni przy produkcji rakiet V1. Obóz został ewakuowany jako jeden z pierwszych podobozów Ravensbrueck (na 70 wszystkich podobozów i komand zewnętrznych).
Inne źródła podają różne daty – obóz koncentracyjny w Kaliszu Pomorski był założony 01.07.1944 i ewakuowany 01.01.1945 r. lub likwidacja aż do marca 1945 r. Pomimo rozbieżności dat jest zgodność co tego, że był to obóz koncentracyjny, że był podobozem Ravensbrueck a więźniami byli mężczyźni zatrudnieni przy produkcji rakiet V1. Nawet tak bardzo poważna i opiniotwórcza gazeta jak Frankfurter Allgemeine Zeitung wspomina, że w obozie Konzentrationslager Kallies in Pommern produkowane były rakiety V1.
Obóz z pewnością nie należał do dużych, ale był idealnie stworzony do produkcji rakiet V1 – schowany w lesie, w pobliżu węzła kolejowego. Rakieta V1 była rakietą-samolotem z własnym napędem przeznaczoną do atakowania odległych celów. Po zbombardowaniu przez aliantów w 1943 r. głównego zakładu w Peenemuende, produkcja została rozproszona po całej III Rzeszy.
.
Co zostało do dzisiaj po obozie koncentracyjnym? Ogólnie niewiele, teren praktycznie w całości jest porośnięty lasem. Na obszarze obozu jest dużo rowów, dołów i nasypów, pod mchem można odnaleźć cegły i beton. W wielu miejscach są ślady po nielegalnych eksploracjach.
Wg danych nadleśnictwa Kalisz Pomorski najstarsze drzewostany na tym terenie mają 70 lat i ta informacja tylko potwierdza fakty historyczne. Z perspektywy dnia dzisiejszego dosyć trudno sobie wyobrazić, że 70 lat temu nie było tutaj lasu (może las nie rośnie tak wolno jak nam się wydaje, a może życie płynie zbyt szybko). Z analizy szczegółowej mapy niemieckiej z 1936 r. wynika, że w miejscu obozu przed wybuchem wojny nie było lasu tylko jakieś wrzosowisko, natomiast w miejscu fabryki stał las.
Jedyny ocalały budynek związany z obozem to barak mieszkalny przy ul. Wrocławskiej 12. Barak został przypuszczalnie przebudowany (adaptowany) już po wojnie, ale na fundamentach obiektu z czasów wojny. Jedna wersja ustnych przekazów mówi o tym, że w tym baraku mieszkali pracownicy związani z obsługą techniczną fabryki, wg innej znajdowały się tutaj łaźnie.
.
Same baraki obozowe były schowane trochę głębiej w lesie. Baraki otoczone były drutem kolczastym pod napięciem elektrycznym, a wokół samego obozu znajdowały się 4 bunkry murowane z białej cegły. Pozostałości bunkrów w postaci dołów z resztkami cegieł są jeszcze dobrze widoczne. Wzdłuż płotu były również rozmieszczone wieże wartownicze. Teren ścisłego obozu ogrodzonego drutem nie był duży i zamykał się w kwadracie ok. 200 x 200 m. Na terenie właściwego obozu jak również poza ogrodzeniem znajdowały się jeszcze inne budynki.
.
Fabryka broni znajdowała się po drugiej stronie ulicy, z czego wynika że więźniowie musieli wychodzić do pracy poza obóz i przechodzić przez ulicę. Po wojnie budynek przez jakiś czas istniał i był wykorzystywany jako magazyn rolniczy. Budynek pokryty był kolorami maskującymi. Obecnie jest widoczny fragment podłogi w postaci płyt betonowych, o wymiarach ok. 50×20 m. Miejsce jest wykorzystywane jako boisko i plac manewrowy nauki jazdy. Pod warstwą mchu i igliwia można łatwo zauważyć, że powierzchnia betonu jest znacznie większa i szacunkowa wielkość hali produkcyjnej mogła wynosić ok. 2400 m2 (120 x 20 m). Można przypuszczać, że długa i wąska hala na obszarze leśnym miała być trudniejsza w zlokalizowaniu przez lotnictwo. Dodatkowo wokół budynku znajdują się wpół zasypane resztki piwnic i podziemnych magazynów.
.
W rejonie obozu koncentracyjnego jak również w innych miejscach (koniec ul. Powiatowej) znajdują się dziwne betonowe kręgi z otworami. Przypuszczalnie w tych miejscach zainstalowane były obrotowe działa obrony przeciwlotniczej.
Z definicji obozu koncentracyjnego wynika, że w takim miejscu jak to miało miejsce ludobójstwo, zagłada i terror. Jak było w obozie koncentracyjnym w Kaliszu Pomorskim? Do końca nie wiemy, jednak można wysnuć pewne przypuszczenia na podstawie skąpych informacji historycznych a także relacji najstarszych mieszkańców ul. Wrocławskiej i okolicy. Z kilku przeprowadzonych rozmów dowiedziałem się, że w okresie głębokiej komuny przyjeżdżali tutaj byli więźniowie tego obozu. Kiedyś przyjechał obywatel Francji, który miał wiedzę gdzie są zbiorowe mogiły. Na pytanie ile osób było chowanych odpowiedział, że dziennie grzebano 10 do 15 osób. W trakcie spaceru po lesie płakał z powodu silnego wzruszenia.
Jeżeli informacje w jakikolwiek sposób by się potwierdziły to oznaczało by, że na terenie obozu mogło zostać zamordowanych nawet 2000 ludzi. Biorąc pod uwagę rotację w postaci śmierci więźniów, wielkość obozu na 1000 osób oraz czas trwania obozu 180 dni – można przypuszczać, że mogło się przewinąć przez obóz kilka tysięcy ludzi.
Istnieją również niepotwierdzone informacje o obozie dla kobiet i dzieci, który był zlokalizowany w pobliżu, kilkaset metrów dalej za istniejącą lokomotywownią. Czy istniał faktycznie i czy był związany z barakami za siatką tego nie wiadomo, istnieją jednak jakieś ustne przekazy o stertach butów dziecięcych leżących w tym miejscu. Po wojnie istniała również w tamtym miejscu duża hydrofornia kolejowa z łaźnią i niewykluczone, że łaźnia miała jakiś związek z obozem.
Temat obozu koncentracyjnego w Kaliszu Pomorskim poruszałem już kiedyś na łamach nieistniejącej niezależnej strony naszego miasta kaliszpomorski.pl Od tego czasu minęło kilka dobrych lat i niestety nic się nie zmieniło. Temat obozu jest nieśmiało wzmiankowany w nielicznych polskich publikacjach w internecie. Jestem głęboko zawiedziony, że władze miasta w żaden sposób tematu nie podjęły, jak również lokalne stowarzyszenie Bastion Tradycji działające na terenie naszej gminy.
W związku z powyższym apeluję do władz miasta o podjęcie właściwych kroków w celu przywrócenia pamięci ofiar obozu koncentracyjnego w Kaliszu Pomorskim. Zwracam się również do wszystkich ludzi dobrej woli, którym ten temat nie jest obojętny. W obozie przebywali prawdopodobnie więźniowie różnych narodowości, w tym pewnie również Polacy. Teoretycznie jest możliwe, że ktoś z więźniów jeszcze żyje. Jesteśmy im to winni, aby we właściwy sposób upamiętnić wydarzenia tamtych dni. Również dla naszych dzieci i następnych pokoleń jest ważne aby te wydarzenia nie zostały zapomniane.
Zabrzmiało może trochę patetycznie, ale ten temat akurat jest godzien największej powagi. Poznanie prawdy w tym temacie ma dla mnie bardzo duże znaczenie.
.
I jeszcze jedna ciekawostka. Hala produkcyjna posiadała prawdopodobnie 6 wjazdów dla ciężarówek. Każdy wjazd był ograniczony po bokach 2 pachołkami z granitu. Pachołki granitowe przetrwały do naszych czasów w dobrej kondycji i znajdują się w bardzo ciekawych i eksponowanych miejscach – otaczają Kamień Pojednania na starym cmentarzu oraz Kamień Szlifierski obok Urzędu Miejskiego. Przypuszczam, że trafiły tam w sposób całkowicie przypadkowy, uważam jednak że najlepszym miejscem dla tych kamieni byłby pomnik lub mauzoleum upamiętniające obóz koncentracyjny w Kaliszu.
Jeżeli posiadasz jakiekolwiek informacje na temat obozu koncentracyjnego w Kaliszu Pomorskim to proszę o podjęcie kontaktu przez zakładkę Kontakt lub rejestrację na blogu i skomentowanie niniejszego artykułu.
Na koniec chciałbym podziękować wszystkim osobom, które podzieliły się swoją wiedzą w tym delikatnym ale jakże ważnym temacie. Szczególne podziękowania składam panu Henrykowi Łastówka z ulicy Wrocławskiej.
Krzysztof Wiśniewski
[wysija_form id=”1″]
Wspaniała lekcja historii, lekcji której treść szokuje i w którą trudno uwierzyć.
Nie posiadam na ten temat żadnej dodatkowej wiedzy, tak więc swoim komentarzem nie dorzucę nowych faktów. Zdecydowałem się na ten wpis jedynie po to, aby wyrazić szacunek dla autora tego artykułu. Jestem pełen podziwu i uznania za to, co zrobiłeś Krzysztof dla nas – mieszkańców Kalisza Pomorskiego. Ta nowa (nie wiadomo z jakich powodów nie odkryta do tej pory) karta historii, jakże tragicznej z perspektywy osób osadzonych i pomordowanych w tym obozie, po tylu latach ma szansę na to, aby przyjrzeć się jej dokładniej i zbadać z należytą starannością, a wszystkim pomordowanym w tym obozie oddać należną cześć i pamięć.
Korzystając ze sposobności, pragnę przyłączyć się do apelu autora tego artykułu, w którym zwraca się on do władz naszej gminy z prośba o podjęcie właściwych kroków, w celu przywrócenia pamięci ofiarom obozu koncentracyjnego w Kaliszu Pomorskim. Ze swojej strony obiecuję, że dołożę wszelkich starań, aby sprawę wyjaśnić, a historię naszego miasta uzupełnić o brakujący rozdział.
Nie wiem na ile jest to możliwe, jeżeli zabraknie aprobaty ze strony Pana Burmistrza, biorąc pod uwagę najnowszą historię. Wszakże żyjemy w kraju, gdzie rządzi demokracja i o wszystkim decydują głosy. Ten wątek pozostawiam niedokończony, gdyż nie przystoi w komentarzu pod takim artykułem. Obiecuję przy innej okazji wrócić do tego tematu.
Uważam, że poznanie prawdy o obozie i wpisanie jej do historii naszego miasta powinniśmy traktować z moralnego punktu widzenia za nasz obowiązek.
Myślę, że kilka osób ma a przynajmniej powinno mieć powody do wstydu. Sądzę, że wiedzieli o istnieniu obozu, ale z jakiegoś powodu milczeli. Komuny już dawno nie ma, ale duch jakby ciągle żywy.
Oczywiście w tym przypadku problem jest o wiele bardziej złożony, nie bez znaczenia pozostają nasze bardzo dobre stosunki z zachodnim sąsiadem, oraz fakt dobrych relacji w stosunku do wypędzonej z naszego miasta niemieckiej ludności.
Po wielu latach od tych wydarzeń dochodzi do aktu pojednania. Dla upamiętnienia tego wydarzenia, na starym cmentarzu w naszym mieście zostaje postawiony kamień upamiętniający przedwojennych mieszkańców Kalisza Pomorskiego, zaopatrzony w pamiątkową tablicę z tekstem w obu językach następującej treści: ,,Na wieczną pamięć niemieckim mieszkańcom miasta Kalisza Pomorskiego i sąsiadujących gmin oraz wszystkim innym ludziom którzy znaleźli tutaj ostatnie miejsce wiecznego spoczynku”. To bardzo ładne i szlachetne, godne naśladowania. Jednakże wszelkiego rodzaju akty pojednania i wybaczenia nie przedstawiają żadnej wartości jeśli oparte są na półprawdzie i niedomówieniach. Przykładów tego typu pojednań aż nadto…
To nie my wypędziliśmy Niemców z tej ziemi, Naszych ojców i dziadków przesiedlono tutaj przymusowo i to przed nami przez tyle lat skrywano okrutny epizod historii naszego miasta, nakreślony przez naród niemiecki. Z takich właśnie niedomówień, braku poczucia własnej wartości i przy braku determinacji w budowaniu historycznej prawdy biorą się sformułowania typu- polskie obozy koncentracyjne. Uprawiamy coś w rodzaju pieszczot z własnym sumieniem, sprowadzających się do absurdu polegającego na wpędzaniu się w poczucie winy, za to, że mieszkamy w domach wypędzonych stąd Niemców, a zapominamy o tysiącach naszych rodaków wykorzystywanych niewolniczo na tych ziemiach w licznych obozach pracy.
Kończąc dziękuję autorowi tego artykułu za to, że zadał sobie tyle trudu, a tym samym przybliżył nas do poznania historycznej prawdy o naszym mieście.
Bogusław Magac
Szanowni Państwo, Panie Krzysztofie przyłączam się do pięknej laudacji pamięci pod Pańskim adresem jaką zawarł w artykule powyżej Pan Bogusław Magac. Ze swojej strony pragnę jedynie Państwu przypomnieć, że w czasie kiedy pracowałem w Kaliszu Pomorskim jako pełniący funkcję Burmistrza Kalisz Pomorskiego (IV kwartał 2007 r.) podjąłem się trudu zlokalizowania Trzeciego Kaliskiego Cmentarza, niestety swoich zamierzeń na etapie początkowym nie wprowadziłem w życie, gdyż po wyborach w styczniu 2008 r. przestałem pracować w Urzędzie Miejskim w Kaliszu Pomorskim, a mój następca – obecny Pan Burmistrz nie przejawiał zainteresowania jakąkolwiek rozmową ze mną. Bezspornie na tamten czas było mi wiadomym, ze na terenie Kalisza Pomorskiego był podobóz, obozu koncentracyjnego Ravensbrueck. Także faktem bezspornym wydaje się istnienie w owym czasie, w owym obozie fabryki broni. Wiedzę w tym zakresie uzyskałem m.in. od rodziny niemieckiej mieszkającej w okresie przedwojennym i wojennym w Pomierzynie, jak również od osób starszych pamiętających czasy zakończenia wojny oraz czasy osiedlania się na ziemiach odzyskanych. Do uzyskania miarodajnej wiedzy w tym zakresie, niestety niezbędne są tutaj badania naukowe polegające na kwerendzie dostępnych zasobów archiwalnych i przyznaję za moimi przedmówcami, że nade wszystko jesteśmy to winni – jako współcześnie żyjący – LUDZIOM, którzy bezimiennie spoczywają w zbiorowych mogiłach, w pobliżu ulicy Wrocławskiej. Tylko z historii innych obozów koncentracyjnych wiemy, że likwidacja obozu oznaczała nic innego jak zbiorowy mord jeszcze żyjących LUDZI. Janusz Garbacz
Jestem pełna szacunku dla pana Krzysztofa Wiśniewskiego za to, że mimo licznych obowiązków rodzinnych i zawodowych znalazł czas na zajęcie się jakże bolesną historią naszego miasta.
Dotyczy ona istnienia obozu na terenie Kalisza Pomorskiego w czasie drugiej wojny światowej, a także losu więźniów w nim przebywających.
Nie uczynili tego wieloletni mieszkańcy Kalisza mający odpowiednie przygotowanie historyczne, a nawet piastujący najwyższe stanowiska w gminie.
Użalamy się często nad losem wypędzonych Niemców, a cóż mają powiedzieć nasi ojcowie i dziadkowie także wypędzeni ze swoich domów, tygodniami wiezieni w wagonach bydlęcych na tzw. Ziemie Odzyskane.
Cóż mają powiedzieć Ci, którzy cierpieli i umierali w kaliskim obozie, a o których nic do tej pory nie wiedzieliśmy.
Dziękuję panie Krzysztofie. Być może dzięki panu nasze władze zainteresują się dokładniej prawdziwą historią naszego miasta.
Z wyrazami szacunku Anna Przygięda
Pani Anno – dziękuję za ciepły komentarz, jest on dla mnie ważny z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze jest to głos mieszkanki Kalisza, dla której temat obozu nie jest dzisiaj obojętny. Takich osób na szczęście jest całkiem sporo, niestety są również osoby które w rozmowie bezpośredniej tendencyjnie próbują temat obozu zmarginalizować.
Uważam, że dobre kontakty z Niemcami – mieszkańcami przedwojennego Kalisza to duży sukces we wzajemnych relacjach (sam mam dużo przyjaciół wśród nich), z drugiej jednak strony pominięcie tematu obozu koncentracyjnego uważam za dużą porażkę. Czyją? Nas wszystkich, zarówno Niemców i Polaków; tych pierwszych że dyskretnie milczą i tych drugich że dyskretnie wolą nie pytać.
Sytuacja jest dosyć kuriozalna – cytowane poważne niemieckie źródła oficjalnie podają fakt istnienia obozu koncentracyjnego w Kaliszu Pomorskim, natomiast z powodu luk w dostępnych polskich materiałach, moje opracowanie zamieszczone powyżej jest traktowane przez niektóre osoby jak tania sensacja a nawet wyolbrzymianie problemu.
Zdaję sobie sprawę, że cały tekst jest momentami emocjonalny, ale zapewniam że po przeprowadzeniu rozmów z kilkoma starszymi osobami pojawiają się prawdziwe emocje.
Temat obozu musi zostać zbadany przez historyków i wierzę, że coś takiego kiedyś nastąpi. Ja ze swojej strony obiecuję, że już niebawem opublikuję nowe fakty i informacje związane z obozem.
Niedawno się dowiedziałem, że jakiś czas temu z Pani inicjatywy został upamiętniony specjalną uchwałą radnych jeden z dawnych nauczycieli kaliskiego liceum – żołnierz AK prześladowany tutaj przez komunistyczną bezpiekę. Temat jest bardzo ciekawy i w przyszłości napiszę o nim coś więcej.
Drugi powód który sprawia, że Pani komentarz jest dla mnie ważny, to fakt że pisze go moja dawna nauczycielka języka polskiego z podstawówki.
Pozdrawiam i czekam na następne komentarze.
Witam serdecznie,
swoim komentarzem chciałbym dodać, iż Obóz Koncentracyjny w Kaliszu Pomorskim jest tylko jedną z wielu tajemnic (odkrytych i jeszcze nie odkrytych) naszego miasteczka. Nie jestem pewien czy Państwo o tym wiedzą, ale:
Prawdopodobnie, co najmniej 1/3 ulicy Wolności była kiedyś jakimś rodzajem cmentarza bądź masowego grobu. Sądząc jednak po tym co widziałem są to pozostałości grobów cmentarnych. Byłem świadkiem wykopania wielu ludzkich kości, głównie czaszek podczas przebudowy infrastruktury podziemnej przy ulicy Wolności i Tylnej kila lat temu. Były ich dziesiątki, a w wykopanych rowach kanalizacyjnych można było zauważyć kontury trumien (brązowy ślad w piasku spowodowany pewnie rozkładem drewna). Z pewnych źródeł wiem, że duża część Ulicy Wolności od starej tzw. „Saby” po co najmniej nie funkcjonujący już gabinet Pana Peżanowskiego kryje pod sobą kilkakrotnie więcej grobów i leżał tu ogromny cmentarz (znacznie większy od „Starego Cmentarza”). Niestety nie udało mi się znaleźć żadnych wiarogodnych dowodów i informacji na ten temat oprócz jednego zdjęcia zamieszczonego na fanpage’u „Kalisz Pomorski Specyficznie” na facebook’u, gdzie udało mi się dojrzeć budynek przypominający kościół na rogu Wolności – Jasna. Teraz stoi tam przepompownia. Być może ma to jakiś związek z istniejącymi tam grobami. Niestety administrator fanpage’a nie był w stanie udzielić mi jakichkolwiek informacji. Nie mniej jest to bardzo ciekawa informacja chociaż może nie całkiem nawiązuje do tematu wpisu. Jednak chciałbym się dowiedzieć czegoś więcej o tych tajemniczych grobach gdyż wiele lat na nich mieszkałem…
Ten budynek, który stał tam przed wojną to była kaplica miejscowego kościoła baptystów i groby w jej otoczeniu to prawdopodobnie chrześcijański cmentarz baptystyczny. Nie był aż tak duży i można to odczytać z dostępnych map.
Tak w ogóle to należy pamiętać, że przed wojną panowała tu zupełnie inna rzeczywistość, także pod względem religijnym. Obecny budynek kościoła katolickiego był kościołem luterańskim a skromna kaplica katolicka mieściła się w istniejącym budynku dawnych salek katechetycznych (Caritas), poza tym funkcjonował wspomniany wcześniej kościół baptystyczny a także gmina żydowska z synagogą i oczywiście również własnym cmentarzem zlokalizowanym za obecnym dworcem PKS – za jakiś czas prawdopodobnie napiszę coś w temacie kaliskich Żydów.
Także cmentarzy historycznych było w naszym miasteczku całkiem sporo i kto wie, czy w lesie w okolicy obozu koncentracyjnego nie znajduje się największe i najmniej znane z cmentarzysk.
Tak jak obiecałem wcześniej – przedstawiam nowe informacje związane z obozem koncentracyjnym w Kaliszu Pomorskim. Odbyłem kilka ciekawych rozmów z mieszkańcami naszego miasta .
Pierwsza rozmowa z mieszkańcem, którego ojciec trafił do Kalisza w czasie okupacji z łapanki w Warszawie i pracował na gospodarstwie w pobliżu Kallies. Wprawdzie człowiek ten już nie żyje, ale sporo informacji przekazał synowi. Wynika z nich, że cały obszar przemysłowy na Dużej Stacji (wtedy Kietz) za torami wraz z obozem był zmilitaryzowany i odcięty od świata. Dojazd do Choszczna, Drawna czy nawet Dębska nie był możliwy, drogi były odcięte i trzeba było jeździć naokoło. Prawdopodobnie hala przy obecnej ul. Wrocławskiej nie była halą produkcyjną ale magazynową i załadowczą, skąd ciężarówki wywoziły broń i amunicję dalej. Tezę tą potwierdza historia z granitowymi pachołkami wjazdowymi. Produkcja broni i amunicji odbywała się na dużym obszarze zakładów przemysłowych za torami (teren dawnego Prefabetu i obecnego tartaku) jak również w mniejszych obiektach w pobliżu obozu a także przypuszczalnie w obiektach podziemnych. Obóz miał być zlikwidowany w ciągu 1 dnia, więźniowie częściowo ewakuowani pociągami wgłąb Rzeszy, a ci którzy likwidowali obóz oczywiście zabrali tajemnicę likwidacji tego dnia do grobu.
Drugą rozmowę przeprowadziłem z wiekowym 80-letnim mieszkańcem Kalisza, który przebywa tutaj od 1947 r. i brał udział w budowie Żelgazbetu na zgliszczach poniemieckich fabryk na Dużej Stacji. Muszę wspomnieć, że wcześniej słyszałem pogłoski o istnieniu podziemnych korytarzy łączących teren obozu z fabrykami, jednak nie pisałem o tym traktując je jako bajki. Otóż z rozmowy z panem Zygmuntem (człowiek bardzo poważny i wiarygodny) dowiedziałem się ciekawej rzeczy, że przy rozbiórce poniemieckich fabryk pod jednym z kominów fabrycznych (na mapce kominy zaznaczone są kółkiem z kropką w środku) natrafiono na wejście do dziwnego podziemnego tunelu. Niektórzy twierdzili, że jest to jakiś odciąg dla komina, jednak nie było żadnych śladów na ścianach. Tunel miał wymiary ok. 2×2 m z półokrągłym sklepieniem, wykonany był z czerwonej cegły. Mój rozmówca jako najodważniejszy wszedł na kilkadziesiąt metrów wgłąb, następnie wycofał się z braku oświetlenia. Kierunek tunelu zaznaczyłem na mapce czerwoną strzałką i ewidentnie prowadzi w stronę obozu. Budowa Żelgazbetu (późniejszy Prefabet) to był chyba początek lat 60-tych i wtedy wśród robotników pracujących przy tym kominie krążyła opinia, że więźniowie chodzili do pracy w ukryciu tunelem i kompletnie nikt tego nie widział. Historia równie ciekawa co tajemnicza i być może jest to kolejny dowód, że obóz w Kaliszu był mocno utajnionyz powodu tajnej broni Hitlera jaką były rakiety V1 i właśnie dlatego jest tak mało informacji na jego temat.
Na stronie stowarzyszenia Bastion Tradycji można zapoznać się z ciekawymi wspomnieniami Polaków, którzy przebywali w Kaliszu w czasie okupacji. Z ich relacji wynika, że w mieście oraz w okolicznych wioskach było bardzo dużo obozów wojennych różnego typu, w których przebywali jeńcy oraz robotnicy różnych narodowości. Poniżej prezentuję zrzuty tych relacji. Autorem tekstu jest p. Andrzej Szutowicz. Po przeanalizowaniu drugiego tekstu nasuwa się jeden wniosek – jest tam wzmianka na temat obozu koncentracyjnego ale jest bardzo mocno zakonspirowana (tekst podkreślony na czerwono). Otóż jest napisane, że „w 1944 r. utworzono w Kaliszu na ul. Wrocławskiej podobóz KL Ravensbruck”. Czy przeciętny czytelnik jest w stanie rozszyfrować ten skrót? Raczej nie. KL Ravensbruck jest skrótem od Konzentrationslager Ravensbruck, czyli Obóz Koncentracyjny Ravensbruck. Nie sądzę, żeby autor celowo ukrył tą informację, być może bezwiednie przeniósł oryginalną relację książkową bez wniknięcia w szczegóły, nie mając większej wiedzy na ten temat.
Moje dociekania dotyczące obozu koncentracyjnego w Kaliszu Pomorskim wchodzą w nowy etap. Dotarłem do sporej liczby znalezisk i pamiątek z terenu obozu w Kaliszu. Wszystkie zostaną zaprezentowane wkrótce w oddzielnym temacie poświęconym obozowi, będzie to kilkadziesiąt zdjęć różnych przedmiotów. Poniżej przedstawiam jeden z ciekawszych przedmiotów, prawdopodobnie miskę więźnia, z wydrapanym nazwiskiem „Malou” – był to obywatel Belgii lub Francji.
https://kaliszpomorski.eu/oboz-koncentracyjny-kalisz-pomorski-dowody-rzeczowe/
Poniżej prezentuję autentyczne zdjęcia obozu RAD (Reichsarbeitsdienst) funkcjonującego w Kaliszu Pom. Ten obóz nie ma zbyt wiele wspólnego z tematem obozu koncentracyjnego i traktuję zdjęcia jako ciekawostkę.
Wspólny mianownik jest taki, że w czasie II wojny hitlerowcy zorganizowali w naszym miasteczku wiele różnego rodzaju obozów: głównie pracy ale także jenieckie, przesiedleńcze i jak opisałem wcześniej jeden z obozów miał status obozu koncentracyjnego z charakterystyczną organizacją oraz infrastrukturą.
Obozy RAD (Służba Pracy Rzeszy) w pierwszej fazie przypominały młodzieżowe ochotnicze hufce pracy. Później praca miała charakter bardziej przymusowy ukierunkowany na cele wojenne, a w ostatniej fazie wojny młodzi chłopcy z RAD byli wcielani do armii hitlerowskiej. Organizacja RAD istniała już przed wybuchem II wojny światowej.
Lokalizacja tego obozu niech pozostanie zagadką, na którą odpowiem za jakiś czas. Podpowiedzi: na horyzoncie zdjęcia numer 2 widać dachy domów niżej od samego obozu a w głębi widoczna jest wieża kaliskiego kościoła; na zdjęciu 3 widoczny jest las na sporym pochyleniu.