Stop pijanym kierowcom – sezon 2014 otwarty
Właśnie rozpoczął się nowy rok Anno Domini 2014 i niestety wszystkie wiadomości zostały zdominowane przez tragiczny wypadek w Kamieniu Pomorskim. Cała opinia publiczna w Polsce jest zbulwersowana wypadkiem spowodowanym przez pijanego kierowcę, w wyniku którego śmierć poniosło aż 6 osób.
W mediach temat jest absolutnym numerem jeden, przeróżni politycy, dysydenci, stróże prawa oraz dziennikarze wałkują na wszystkie strony temat zagrożenia jakim są nietrzeźwi kierowcy. Wysuwane są różnorakie postulaty związane z zaostrzeniem kar oraz padają stwierdzenia, że panuje społeczne przyzwolenie na jazdę po pijaku a społeczeństwo jest poniekąd bierne i nie reaguje prawidłowo w takich przypadkach.
W tej sytuacji postanowiłem podzielić się kolejnym zdarzeniem drogowym, i do tego bardzo świeżym z przed kilku dni, z niedzieli 28.12.2013 r., z udziałem kierowcy jadącego na podwójnym gazie. W jednym z poprzednich postów poruszana była już ta problematyka i zamieściłem nawet film, na którym jadę za ciężarówką poruszającą się wężykiem. Ogólnie rzecz biorąc nie miałem zamiaru ponownie przedstawiać całkiem podobnej sytuacji, jednak wypadek w Kamieniu Pomorskim zmienił moje nastawienie.
Wspomnianego dnia w niedzielę przedsylwestrową 2013 r. jechałem w godzinach przedpołudniowych drogą krajową numer 10 z Kalisza Pom. w kierunku Szczecina. Przed Reczem zbliżyłem się do auta terenowego na rosyjskich rejestracjach, które zachowywało się dosyć podejrzanie – mianowicie jechało sobie zygzakiem od lewej do prawej, z silną tendencją do wjeżdżania na środek drogi pomimo dosyć dużego ruchu z przeciwnej strony.
Po krótkiej obserwacji chwyciłem za komórkę i wykręciłem alarmowy 112; zgłosiła się centrala (chyba w Szczecinie), operatorka usilnie starała się zlokalizować sytuację geograficznie i administracyjnie, i kiedy to się udało zakomunikowała, że połączy mnie z komendą powiatową policji w Choszcznie. Natychmiast zaprotestowałem i próbowałem uświadomić pani z centrali, że auto cały czas jedzie i za niecały kwadrans znajdzie się już na terenie powiatu stargardzkiego. Mimo to pani przełączyła mnie do Choszczna, jednak nikt nie odebrał. Następne połączenie z policją w Stargardzie zostało zrealizowane, jednak ku mojemu zdziwieniu dyżurny policjant poinformował mnie że przekaże sprawę kolegom w Choszcznie.
Tak się akurat składało, że w Reczu odbijałem w stronę Choszczna, a w międzyczasie podejrzane auto zjechało na Orlen. Przed Choszcznem minąłem się z radiowozem jadącym w stronę Recza, jednak nie był to powód do zadowolenia, wręcz przeciwnie – opadły mi ręce. Uwzględniając jakiś przeciętny czas na tankowanie auta, z przeliczenia czasu wynikało, że wspomnianego auta terenowego nie powinno już tam być.
Być może jestem w błędzie i akcja zakończyła się sukcesem – nie wiem, jednak w tej sytuacji patrol musiałby mieć bardzo dużo szczęścia. Mimo wszystko postawa dyspozytorni numeru 112 oraz samych organów ścigania budzi duże zdziwienie – zdrowy rozsądek podpowiada, że patrol powinien wyjechać z naprzeciwka od strony Stargardu (w trakcie połączenia z policją jechałem już przez Recz, a auto zjechało na stację nieoczekiwanie w ostatniej fazie rozmowy). Niełatwo oprzeć się wrażeniu, że było to zwykłe odfajkowanie zgłoszenia natrętnego obywatela.
Wierzę w to, że dzięki współpracy obywateli oraz policji udało się w Polsce zatrzymać wielu nietrzeźwych kierowców. Moje negatywne doświadczenia nie mogą tutaj niczego przesądzać. Mimo to nasuwa się pytanie – czy nie można w większym stopniu zapobiegać takim tragediom ? Dzisiaj w pracy powiedział mi kolega, że 1 stycznia w Nowy Rok jechał przez pół Polski drogami krajowymi w pobliżu dużych aglomeracji i niestety nie widział po drodze żadnego patrolu policji drogowej.
Dlatego też trochę śmieszą mnie medialne zapewnienia o poważnym traktowaniu każdego zgłoszenia. Niestety codzienna rzeczywistość jest trochę bardziej przyziemna. W pewnym sensie na co dzień udajemy, że problemu nie ma. Myślę, że poziom znieczulenia jest już dosyć wysoki i doniesienia o pojedynczych ofiarach na polskich drogach nie robią na nas większego wrażenia.
I dopiero taka tragedia jak w Kamieniu Pomorskim uświadamia wszystkim jakie potworne konsekwencje może spowodować tylko jeden pijany człowiek za kierownicą. I dopiero też wtedy zaczyna się szum medialny, akcje, projekty, ustawy i rozporządzenia, zgodnie ze parafrazą polskiego przysłowia „Polak mądry po wypadku” 🙁
Krzysztof Wiśniewski
[wysija_form id=”1″]
Drogi Krzysztofie, rozumiem i w pełni popieram twoje rozgoryczenie. Jeżeli nad-interpretowałem to wybacz.
Myślę, że takie zachowania policji, o których piszesz w swoich postach, zniechęciły Cię wystarczająco do podejmowania w przyszłości podobnych prób, mających na celu pomoc w ściganiu nietrzeźwych kierowców. A szkoda.
Oczywiście to żart, wiem, że w podobnych sytuacjach zawsze zachowasz się tak samo. Ale czy można to samo powiedzieć o tych wszystkich, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji? Chcieli pomóc, wierząc w zapewnienia o poważnym traktowaniu każdego zgłoszenia, a zostali potraktowani tak samo jak Ty. Nie sądzę. Jestem przekonany, że już po pierwszym razie u większości zadziałał mechanizm – nie ma sensu, to wszystko co mówią to czcze gadanie.
Nie pozostaje nam nic innego, jak wierzyć w to, że się mylę.
Szkoda, że w ślad za obietnicami o poważnym traktowaniu tego typu zgłoszeń nie idą żadne statystyki.
Inteligentnej osobie nie trzeba wiele mówić, w lot chwyta o co chodzi, w myśl jakże mądrego przysłowia:- ,,mądrej głowie dość dwie słowie”.
Ale, żeby wszystko i dla wszystkich było jasne, uważam, że w obu opisanych przez Ciebie zdarzeniach, najnormalniej w świecie zabrakło profesjonalnego działania naszej policji. A najgorsze jest to, że nikt, jestem o tym przekonany, nie odpowiedział za to, o konsekwencjach dyscyplinarnych nie wspomnę.
Powiem więcej, uważam, że przy takim podejściu do sprawy trudno o jakąkolwiek naukę i doświadczenia na przyszłość.
Wiem, że zamieszczone w tych postach zdarzenia z udziałem policji nie są standardem, ale na podstawie tego co pisze autor, oraz informacji z innych źródeł i w końcu własnych doświadczeń, z całą odpowiedzialnością i surowością mogę użyć stwierdzenia, że podobnych przypadków nie brakuje.
Krzysztofie, ja również wierzę w to, że przy współpracy obywateli i policji zatrzymano wielu nietrzeźwych kierowców. Szkoda tylko tych wszystkich niewykorzystanych sytuacji z ,,podanym pijanym na talerzu”.
Początek roku długo będzie kojarzył się nam z tragicznym wypadkiem w Kamieniu Pomorskim. W związku z tym jakże smutnym wydarzeniem pojawiających się pytań, typu: czy można było uniknąć wypadku?, co należy zrobić, aby uniknąć podobnych zdarzeń w przyszłości?, jak walczyć z pijanymi kierowcami? – nie ma końca.
W zaistniałej sytuacji, odpowiedzi i nowych pomysłów przybywa niczym grzybów po deszczu. Są różne. Nie mi jednak oceniać ich jakość, poziom, mądrość, przydatność, itd..
Jestem przekonany, że człowiek z natury jest dobry, ale w niektórych sytuacjach – w tych rozważaniach nieważne – chcianych, niechcianych, sprowokowanych, postępuje wbrew logice, rozsądkowi, prawu, etyce, ale zawsze w oparciu o ocenę ryzyka. Do czego zmierzam? A no do tego, że ocena ryzyka zależy od sytuacji. A sytuacja w moim odczuciu jest taka, że na naszych drogach jest zbyt mało kontroli, a akcje mające na celu sprawdzenie trzeźwość kierowców są prowadzone niesłychanie rzadko.
W takiej sytuacji pijany kierowca,zatrzymanie przez policję traktuje jako nieszczęśliwy zbieg wielu okoliczności, innymi słowy ryzyko jest tak znikome, że w ocenie wielu bliskie zeru. Powinno zaś funkcjonować przeświadczenie, że jazda na dwóch gazach i uniknięcie w związku z tym kary, graniczy z cudem.
Konkludując, uważam, że prawdopodobieństwo cudu – tutaj wszyscy powinni się chyba ze mną zgodzić – jest odwrotnie proporcjonalne do ilości policyjnych kontroli. Korzystając ze słów naszego poety, zaklinam – nie traćmy w to nadziei.
Bogusław Magac
Szanowni Państwo,
w Polsce prawo o ruchu drogowym oraz ustawa z dnia 5 stycznia 2011 r. o kierujących pojazdami zabrania kierowania pojazdem, prowadzenia kolumny pieszych, jazdy wierzchem, w ruchu po drogach publicznych, w strefach zamieszkania oraz w strefach ruchu, osobie w stanie nietrzeźwości, po użyciu alkoholu lub po użyciu środka odurzającego (narkotyki).
Z ustaw:
Art. 46 ustawy z dnia 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi definiuje stan po użyciu alkoholu oraz stan nietrzeźwości:
„Art. 46. 1. Napojem alkoholowym w rozumieniu niniejszej ustawy jest produkt przeznaczony do spożycia zawierający alkohol etylowy pochodzenia rolniczego w stężeniu przekraczającym 0,5 promila objętościowych alkoholu.
2. Stan po użyciu alkoholu zachodzi, gdy zawartość alkoholu w organizmie wynosi lub prowadzi do:
1) stężenia we krwi od 0,2 do 0,5 promila alkoholu albo
2) obecności w wydychanym powietrzu od 0,1 mg do 0,25 mg alkoholu w 1 dm3.
3. Stan nietrzeźwości zachodzi, gdy zawartość alkoholu w organizmie wynosi lub prowadzi do:
1) stężenia we krwi powyżej 0,5 promila alkoholu albo
2) obecności w wydychanym powietrzu powyżej 0,25 mg alkoholu w 1 dm3”.
Dodatkowo stan nietrzeźwości definiuje art. 115 § 16 kodeksu karnego:
„Art. 115. § 1. Czynem zabronionym jest zachowanie o znamionach określonych w ustawie karnej.
§ 16. Stan nietrzeźwości w rozumieniu tego kodeksu zachodzi, gdy:
1) zawartość alkoholu we krwi przekracza 0,5 promila albo prowadzi do stężenia przekraczającego tę wartość lub
2) zawartość alkoholu w 1 dm3 wydychanego powietrza przekracza 0,25 mg albo prowadzi do stężenia przekraczającego tę wartość”.
W Polsce by uzyskać wartość w promilach, wartość w wydychanym powietrzu powyżej 0,25 mg wydychanego powietrza należy pomnożyć przez 2, a ściślej przez 2,1.
Informuję, że zawartość alkoholu w napojach podaje się w procentach objętościowych, dlatego 500 ml wódki o zawartości 40% zawiera 200 ml alkoholu czyli 160 g alkoholu (ciężar właściwy, zależny od stężenia wagowego) i tak:
– 500 ml piwa 5% to 20 g alkoholu etylowego (1 piwo),
– 100 ml wina 12% to 10 g alkoholu etylowego (lampka wina),
– 30 ml wódki 40% to 10 g alkoholu etylowego (normalny kieliszek).
Średnio, szybkość rozkładu alkoholu u mężczyzn wynosi ok. 10-12 g/h i ok. 8-10 g/h u pań. Przedkładam poniżej wpływ zawartości alkoholu we krwi na zachowanie się kierowcy, m.in. przy 0,3 promila – rozproszona uwaga,
0,7-09 promila – upośledzenie koordynacji ruchowo-wzrokowej, pobudliwość, zaburzenia równowagi, błędy w logicznym myśleniu, opóźnienie czasu reakcji oraz obniżony krytycyzm (bardzo często tzw. „palenie opon” i „kręcenie beczek”), a przy 1,5 promila to brawura i agresywność.
Spożywanie pokarmów przed, w trakcie lub po piciu alkoholu opóźnia jego wchłanianie: szczytowe stężenie alkoholu u osoby pijącej na „czczo” pojawia się od 0,5 do 1 godziny, a u osoby pijącej na tzw. „pełny żołądek” – dopiero po 1,5-3 godzin.
Zapewne rewelacją będą poniższe stwierdzenia, które oparłem na znanych mi ekspertyzach biegłych sądowych – popartych badaniami kierowców na zawartość alkoholu we krwi oraz w wydychanym powietrzu, że po wypiciu jednego 5% piwa o pojemności 0,5 l piwa po godzinie notujemy odczyt 0,35-0,40 promila, a po dwu godzinach 0,21-0,26 promila, czyli po wypiciu jednej butelki 5% piwa możemy jechać dopiero po upływie 3 godzin – przy tym, to również jest uwarunkowane od indywidualnej predyspozycji organizmu. Natomiast po wypiciu dwu 5% piw o pojemności 0,5 l po godzinie notujemy odczyt 0,65-0,75 promila, a po dwu godzinach 0,50-0,60 promila. Stąd za niedorzeczność należy uznać stwierdzenia niektórych kierowców, że po wypiciu 1 piwa – po upływie 1 godziny możemy jechać pojazdem, gdyż każde badanie krwi wykaże, że jesteśmy po użyciu alkoholu (być może, nie wykaże tego alkomat – za pomocą wydychanego powietrza). Janusz Garbacz
Szanowni Państwo,
nadchodzi horror dla pijanych kierowców – czy tylko?
Premier RP – Pan Donald Tusk przedstawił inicjatywę Rządu RP w zakresie walki z pijanymi kierowcami, która ma związek z tragedią w Kamieniu Pomorskim, gdzie 1 stycznia br. zginęło sześć osób idących po chodniku potrąconych przez pijanego kierowcę oraz z tragedią w Łodzi, gdzie pijany motorniczy tramwaju zabił dwie osoby. Od 2015 roku każdy pojazd obowiązkowo będzie musiał być wyposażony w alkomat, gdyż jak to powiedział Premier – ludzie w Polsce bardzo często siadają za kółkiem tłumacząc sobie, że są trzeźwi, bo pili poprzedniego dnia. Poza obowiązkowym posiadaniem alkomatu Rząd RP zaproponował jeszcze inne rozwiązania prawne. Zgodnie z zgłoszonymi propozycjami osoba pierwszy raz złapana za jazdę po alkoholu miałaby tracić prawo jazdy na okres od 3 do 15 lat i zapłacić nawiązkę – co najmniej 5.000 złotych (minimalny próg nawiązki nie podlega negocjacji), a wyrok w takiej sprawie miałby być publicznie ogłoszony, wraz z podaniem imienia i nazwiska sprawcy. Premier zapowiedział dość wyraźne ograniczenie kary w zawieszeniu za jazdę pod wpływem alkoholu w warunkach recydywy (obecnie ok. 70% wyroków w tych sprawach kończy się zawieszeniem). W przypadku recydywy, czyli powtórnego karania – kary byłby zdecydowanie wyższe, tj. utrata prawo jazdy na okres od 5 do 15 lat i zapłata minimalnie nie podlegającej negocjacji nawiązki w kwocie 10.000 złotych, gdzie górna granica nawiązki to już kwota 100.000 złotych.
Premier zdaje sobie przy tym sprawę, że obligatoryjne nałożenie 10.000 złotych tytułem nawiązki może być nie tylko dla sprawcy, ale i dla całej jego rodziny dotkliwe. Zdaniem Premiera nie ma innego sposobu, aby wymusić na nas wszystkich, także na rodzinie – wyeliminowania tej nieznośnej tolerancji dla picia kierowców.
Ze swojej strony, przez pryzmat wykonywanej pracy zwracam uwagę na fakt, że kierowcą jest kierujący pojazdem mechanicznym oraz rowerem, gdzie pijany kierowca pojazdu mechanicznego to potencjalny morderca, a pijany rowerzysta to potencjalny samobójca. Mam przy tym wątpliwości, że rowerzystów jest ilościowo tyle samo co kierowców pojazdów mechanicznych, gdyż statystyki stanowią, że rowerzyści – jako kierowcy stanowią ok. 50% ujawnionych przypadków jazdy pod wpływem alkoholu. Nie zamierzam występować jako obrońca pijanych rowerzystów, ale proszę wiedzieć, że sprawiedliwa kara nie może być karą taką samą dla całej kategorii pijanych kierowców. Z autopsji stwierdzam, że rowerzyści to z reguły ludzie mniej majętni i gdy oni trafią do więzienia nie tylko z wykonania kary zasadniczej, ale również z braku możliwości zapłacenia nawiązki – to co będzie z rodziną takiego rowerzysty? Obecnie pod wpływem emocji trwa nieustanna licytacja jak karać pijanych kierowców, gdyż to zyskuje chwilowy poklask społeczny, tak poklask społeczny – stąd pytam, gdzie my byliśmy jako społeczeństwo gdy biernie lub czynnie zezwalaliśmy na jazdę pijanemu kierowcy, a teraz żądamy krwi oraz czy nie powinniśmy dokonać własnego przewartościowania w tym zakresie – o czym wyżej pisał Pan Krzysztof Wiśniewski? Janusz Garbacz